niedziela, 31 marca 2013

The Versatile Blog

Zostałam nominowana przez Diana Pa do The Versatile Blog za co ci serdecznie dziękuje! Dziwię się, że mnie nominowano, ponieważ myślałam, że mój blog nie jest ciekawy. Dziękuję ci ! c: 

Każdy nominowany blogger powinien:

  • podziękować za nominację na jego blogu.
  • pokazać nagrodę The Versatile Blogger.
  • ujawnić siedem faktów o sobie
  • nominować dziesięć blogów, które jego zdaniem na to zasługują
  • poinformować osoby piszące nominowane przez siebie blogi
 A teraz nominacje:  


 1. Fanka Auslly
 2. Wera XD
 3.BabyBlue
 4.Dusss
 5.Wiksa xD
 6.Julka Owedyk
 7.Monic Blake
 8.Gabrysia Holt
 9.Wiksa xD
10. kornelia80

 A teraz 7 faktów o mnie:
-kocham zespół R5
-uwielbiam grę Laury Marano
-kocham żelki :)
-lubię czytać
-podoba mi się imię Damon
-lubię oglądać serial na TLC "słodki biznes"
-lubię połączenie niebiesko-brązowego koloru ;)

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 8



-Wiesz wkurzałem się dlatego, że ja cię…- nie zdążył dokończyć , gdyż do pokoju wpadł Riker.
-Hej Ross czy mógłbyś w końcu…-nie dokończył, gdyż spostrzegł mnie.-Laura? Hej.
-Hej Riker.-spojrzałam na Rossa i powiedziałam.-To może ja lepiej wyjdę, żeby wam nie przeszkadzać.
-Nie Laura nie wychodź.- powiedział ze smutkiem w oczach.
-Poczekam na ciebie na dole. Przy okazji pomogę posprzątać Rydel ten cały bałagan.
-Ale nie wychodź, dobrze?
-Spokojnie Ross. Nigdzie ci nie ucieknę.- już się odwróciłam i miałam wychodzić, gdy spojrzałam na Rikera.- Aa… Właśnie Riker jesteś najstarszy i powinieneś pilnować porządku szczególnie, że jutro wracają wasi rodzice.
-Ale Laura to nie moja wina. Cały czas siedziałem w pokoju. To Rocky! Nie ja.
-Spokojnie Rik. Tylko mówię.- powiedziałam, uśmiechnęłam się do obojga chłopców i wyszłam.

*oczami Rossa*

 Gdy Laura wyszła spojrzałem na Rikera.
-O co chodzi?!- powiedziałem zirytowany na brata.
-Ross chciałem się spytać kiedy masz zamiar w końcu porozmawiać z Rikki. Pamiętasz jeszcze o niej? Przecież ona jutro wraca do Miami. Ross, ona nadal myśli, że ma u ciebie szanse. Myśli, że znowu będziecie razem. Ross radze ci, żebyś powiedział Laurze o Rikki.
-Ale po co przecież ona nie jest moją dziewczyną?!
-Wiem o tym, ale ona chyba czuje do ciebie cos więcej.
-Że Laura niby coś do mnie czuje?- spytałem zdziwiony na maxa.
-Tak! Głupku ty tego nie widzisz? Ona się w tobie zakochała. Jak myślisz czemu przyszła do ciebie? Martwiła się czemu się do niej nie odzywasz. Myślała, że może coś ci się stało.
-Serio tak myślisz?- spytałem cicho.
-Tak i dlatego radze ci, żebyś jej powiedział o Rikki.
-No dobra powiem jej. Dzięki Rik.
-Spoko.
-No dobra raz kozie śmierć.- powiedziałem i zszedłem na dół do dziewczyn.

*oczami Laury*

 Dom Lynch’ów był strasznie brudny. Gdy tak sprzątałyśmy Ryd zadała mi pytanie, którego kompletnie się nie spodziewałam.
-Too Laura jak tam układa ci się z moim bratem.
-Dobrze. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
-Wieesz… Myślę, że mój brat czuje do ciebie coś więcej.
-Niee no coś ty. Skąd taki pomysł!
-Bo znam mojego brata i żadną dziewczyną się nie przejmował tak jak tobą.
-Serio?
-Tak, dlatego proszę odpowiedź teraz szczerze. Czy podoba ci się Ross?
-Co???Niee…Tak… Może…Nie wiem…
- Zdecyduj się Laura.
-Tak, podoba mi się.
 -To musisz wiedzieć, że Ross…- nie zdążyła dokończyć, gdyż Ross zbiegł po schodach i podszedł do Laury.
-Laura możemy porozmawiać?
-Jasne.
 Wyszliśmy na balkon. Było już po szóstej, więc słońce zaczynało zachodzić.
Był to piękny widok. Staliśmy tak w ciszy. Zaczęłam się denerwować, więc spytałam Rossa.
-Czemy chciałeś porozmawiać?
-Bo wiesz Laura. Miałem ci coś ważnego do powiedzenia zanim przyszedł Riker.
-Tak?- powiedziałam i uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Jesteś dla mnie bardzo ważna.
-Ty dla mnie tez w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
-Och Laura. Nie rozumiesz! Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Kocham cię!- powiedziawszy to pochylił się nade mną i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Gdy się oderwaliśmy zrobił się smutny i kontynuował swoją wypowiedź.
-Nie wiem ile ja dla ciebie znaczę, ale ty jesteś dla nie najważniejsza, a teraz wszystko popsułem.
-Ross nic nie popsułeś.
-Ale nie wiesz co ja chcę p…- przerwałam jego wypowiedzieć pocałunkiem.
-Ross kocham cię.

*oczami Rossa*

-Laura naprawdę?- spytałem wstrząśnięty.
-Tak.
-Nie wiedziałem.- powiedziałem i uśmiechnąłem.- Kocham cię Laura.
 Tak się cieszyłem, że Laura odwzajemnia moje uczucia, że zapomniałem o Rikki.
-Laura czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- spytałem niepewnie.
-Myślałam, że już nigdy nie zapytasz, blondasku.- powiedziawszy to rzuciła się w moje ramiona.

-------------------------------------------------------------------------------------------

 Hej! Jak chcecie wiedzieć jak wygląda Rikki to wejdźcie tu:  http://rossandlaurahistoria.blogspot.com/2013/02/hej-d.html . Lub po prostu wybierzcie w spisie "bohaterowie".
 Proszę o komki, ponieważ dzięki nim mam pewność, że ktoś to czyta. Miłego czytania!

~PauLa

środa, 20 marca 2013

Rozdział 7


  Smacznie sobie spałam, gdy zaczął dzwonić mój telefon. Byłam tak zaspana, że tylko przewróciłam się na drugi bok, przez co spadłam na ziemię, gdyż po drugiej stronie spał Ross. Podniosłam się z ziemi wkurzona i odebrałam telefon.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo?- spytałam.
-Hej Laura kiedy będziecie?- spytała Alex.
-O 11 tak jak się umówiłyśmy. A co?- spytałam zdziwiona.
-Noo już jest 11.- odparła Alex.
-Że co?!-krzyknęłam i spojrzałam na zegarek.- O boże strasznie cię przepraszam. Dasz nam godzinkę?
-Jasne.- zaśmiała się.
-Ok to do zobaczenia.- odparłam i rozłączyłam się.
Ross nadal smacznie spał i szkoda było mi go budzić, ale trudno.
-Ross wstawaj Alex, Raini i Avan już na nas czekają. Mamy godzinę. Wstawaj leniu. Proszę Ross.
-Już wstaję, wstaję.- powiedział zaspany.
-To ja pójdę się ubrać, a ty może idź do siebie po ciuchy.
-Wszystko mam przy sobie.- odparł i pokazał na plecak.
-Czyżbyś to uknuł? – spytałam i podniosłam brew.
-Ależ skąd.- powiedział i uśmiechnął się.
-Dobra to tam masz drugą łazienkę. Jak byś się wcześniej przebrał ode mnie to idź na dół coś sobie zjeść.
-Tak jest szefowo.- powiedział i ruszył do toalety.
 Po dwudziestu minutach byłam już gotowa. Gdy schodziłam na dół usłyszałam, że ktoś jest na dole. „To pewnie Ross” pomyślałam i weszłam do kuchni.
-VANESSA! Co ty tu robisz!- krzyknęłam przestraszona.
-Yy mieszkami, a teraz robię sobie śniadanie. Nie widać?- odparła zmieszana.
-Ale myślałam, że wrócisz wieczorem tak jak zwykle po imprezie. Przecież zawsze po większej balandze nocujesz u Sary(od autorki: Sara to najlepsza przyjaciółka Vanessy. Nie będę jej pisać w bohaterach ponieważ więcej raczej się nie pojawi). Co się stało, że teraz było inaczej ?
-Pokłóciłyśmy się, więc jakieś dziesięć minut temu wróciłam do domu. Laura proszę przestań zadawać tyle pytań. Mam kaca, jestem głodna i chce mi się spać. Daj mi spokój.
-Okej. Too może idź już spać.- zaproponowałam cicho, żeby się nie domyśliła.
-Już idę.- wstała i już miała wyjść z kuchni, gdy nagle się odwróciła.- Zaraz, zaraz, a ty gdzie się wybierasz?- spytała podejrzliwie.
-Aaa ja idę…no…no…do… do Raini. Umówiłyśmy się na 12, a wiesz wolę żebyś się położyła, gdy nadal będę w domu. To co pójdziesz już spać?
-Okeej. Tylko nie wracaj zbyt późno.
-Jasne.
 Gdy Nessa weszła po schodach odetchnęłam z ulgą. Szybko pobiegłam na górę po schodach do łazienki, którą zajmował Ross. Zaczęłam się dobijać do drzwi.
-Ross wychodź natychmiast!- mówiłam ściszonym głosem.
-Już, już.
-Ross ile można siedzieć w kiblu!
-Już wychodzę.- powiedział zza drzwi.
-Ross szy…- nie zdążyłam dokończyć, gdy otworzyły się drzwi.
-Spokojnie.
-Nie będę spokojna. Nic nie rozumiesz. Musimy jak najszybciej wyjść z domu.
  Powiedziałam i zaczęłam go ciągnąć na dół. Gdy wyszliśmy z domu odetchnęłam z ulgą. ,,Na szczęście go nie widziała” pomyślałam sobie. Coś mnie podkusiło i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11:52.
-Że co?! 11:52?! Ross szybko bo się spóźnimy.
-Okeej. Już biegnę.
 Gdy dobiegliśmy do kawiarenki była 11:58. Wszyscy już siedzieli w środku.
Gdy podeszliśmy Alex uśmiechnęła się do mnie.
-Hej wam. Sorki za spóźnienie, ale zaspaliśmy.- powiedziałam zawstydzona.- To mój przyjaciel Ross. Ross poznaj Alex i Avana.
-Hej miło mi was poznać.- powiedział i usiadł przy stoliku.
 Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Było nam tak przyjemnie, że nie zwracaliśmy uwagi na czas. Nagle Alex zadała nam pytanie, którego nikt się nie spodziewał.
-Too od kiedy jesteście razem?- spojrzała na mnie i Rossa.
-Coo? Kto? Ja i Ross? My nie jesteśmy razem. Znamy się dopiero parę dni. Jesteśmy przyjaciółmi. Nic więcej.- powiedziałam zawstydzona.
-Serio? Zachowujecie się jakbyście znali się od dawna.
-Po prostu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi nic więcej. Prawda Ross?- powiedziałam i spojrzałam na niego. Wydawał się jakby przybity.
-Co? Yyy…a tak, tak. Tylko przyjaciółmi.
 Przez resztę czasu świetnie się  bawiliśmy wszyscy oprócz Rossa.
                                                                     
                                                                                                                 
                                             *parę dni później*
 
Te parę dni minęło mi super. Całe dnie spędzałam z Alex, Raini i Avanem. Byliśmy to na plaży, to na basenie, to w wesołym miasteczku. Bardzo się cieszyłam z czasu spędzonego z przyjaciółmi jednak cały czas doskwierała mi jedna sprawa. Ross. Nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na sms’y. Było tak jakby nigdy nie istniał. Któregoś dnia postanowiłam wybrać się do domu Lynch’ów.  Gdy po paru minutach oczekiwania miałam zamiar już wracać do domu w drzwiach ukazała się Rydel.
-Hej Ryd. Cz… czy Ross jest w domu?- spytałam cicho.
-Jasne wchodź.- powiedziała i otworzyła szerzej drzwi.- Ross siedzi u siebie.
 Gdy weszłam do domu mało co się nie potknęłam o jakąś puszkę po piciu.
-Rydel nie chcę nic mówić, ale nie można tu się poruszać.
-Wiem! Rano posprzątałam dom, ponieważ jutro wracają rodzice i chciałam żeby było wszystko lśniło, postanowiłam również, że zrobię zakupy, lecz gdy wróciłam zastałam TO!
-Spokojnie Ryd porozmawiam z Rossem i zaraz ci pomogę.
-Dzięki, - powiedziała i uścisnęła mnie.
 Gdy weszłam po schodach zastałam tam jeszcze większy nieporządek niż na dolę. Z trudnością przedostałam się przez korytarz do pokoju Rossa. Zapukałam cicho.
-Ryd idź sobie mówiłem, ze nie mam ochoty z tobą gadać!
-To nie Rydel tylko ja, Laura.- powiedziałam cicho zza drzwi.
-Laura?! Poczekaj chwilkę.
  Gdy tak stałam zza drzwi słyszałam dziwne odgłosy. Coś jakby wyrzucane talerze przez okno czy cały czas zamykanie i otwieranie się szuflad. Nagle drzwi się otworzyły.
-Hej Laura co ty tu robisz? – powiedział lekko zdziwiony i poddenerwowany.
-Przyszłam z tobą porozmawiać.
-Okeej. To o co chodzi?
-A mogę wejść do ciebie i usiąść bo nie jestem trochę zmęczona.
-Jasne wchodź.-powiedział i otworzył szerzej drzwi.- Too o co chodzi?- spytał zamykają je.
-No właśnie nie wiem, może mi powiesz ?
-Ale o co ci chodzi?
-O co mi chodzi?! Nie odbierasz moich telefonów, niw odpisujesz na moje sms’y i się w ogóle do mnie nie odzywasz. Nie mam pojęcia dlaczego mnie unikasz i chciałabym znać powód twojego zniechęcenia do mnie.
-Nie muszę cały czas dzwonić do ciebie i pisać z tobą sms’ów, ponieważ nie jesteś moją dziewczyną! Sama powiedziałaś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi!- powiedział wkurzony.
-W takim razie kim jesteśmy?- powiedziałam zdezorientowana.
 Ross spojrzał się na mnie jakby z czułością i zaczął mówić.
-Wiesz wkurzyłem się dlatego, że ja cię…
                                  

czwartek, 14 marca 2013

Hej :D

 Hej wszystkim :) Nie zawieszam bloga nie bójcie się. Następy rozdział postaram dodać do niedzieli, ale nie wiem czy mi się uda. Po prostu gram na instrumentach, a to pochłania dużo czasu. Dzięki za wszystkie miłe słowa w komentarzach dotyczące mojego bloga :*

~PauLa

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 6


  Po 20 minutach byliśmy już w wesołym miasteczku. Bawiliśmy się świetnie! Spędziliśmy tam jakieś trzy godziny i rozeszliśmy się do domów. Gdy wracałam od domu myślałam o minionym popołudniu z uśmiechem na twarzy. Podchodząc do domu nie zauważyłam  idącej z naprzeciwka dziewczyny. Zderzyłyśmy się.
-Przepraszam cię. Nie chciałam.- powiedziałam i spojrzałam na dziewczynę.-Alex? Ty też wróciłaś? Myślałam, że Avan wrócił sam.
-O boże Laura! Aaaa! To na prawdę ty! – skakałyśmy i krzyczałyśmy ze szczęścia. Nagle Alex przestała z dziwną miną.- Zaraz, zaraz. Widziałaś się dzisiaj z Avanem?
-Tak. Nie powiedział ci? – spytałam zdziwiona.
-Nie.
-Może zapomniał.
-Może. Z resztą nie ważne. Tak się za tobą strasznie stęskniłam, że szok. Mów co u ciebie? Masz może jakiegoś przystojniaka na oku? – spytała podekscytowana.
-Jednak jest jakieś podobieństwo między tobą a twoim bratem. Zawsze zadajecie te same pytania. Może mam kogoś na oku, może nie. Nie wiem sama. Poznaliśmy się dopiero wczoraj, ale czuję jak byśmy znali się od zawsze. Nigdy z nikim tak dobrze mi się nie gadało.
-Musze go poznać. Może spotkamy się jutro o 11 w Starbucks Cafe? Wzięła byś ze sobą Raini i tego chłopaka, a aj wzięłabym ze sobą Avana. Co ty na to?
-Nie wiem czy Ross się zgodzi.
-Zgodzi, zgodzi. Daj mi swój numer i się jeszcze zgadamy.
-No dobra.- powiedziałam, wymieniłyśmy się numerami i pożegnałyśmy.
 Gdy otworzyłam dom nikogo z domowników w nim nie było. Zdziwiona przeszukałam jeszcze cały dom, lecz nikogo nie znalazłam. Postanowiłam coś zjeść. Gdy robiłam sobie kanapki usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. Przestraszyłam się, że to może być jakiś  psychopata. Powoli podeszłam do drzwi.
Gdy je otworzyłam ujrzałam Rossa, który podniósł brew w geście zdziwienia.
-Co to za bojowa poza? Myślałaś, że jestem jakimś psychopatą czy coś?
-Niee.-powiedziałam zawstydzona lecz on nadal mi przyglądał ze śmiechem w oczach.- No dobra. Przyznaję. Myślałam, że jesteś jakimś psychopatą. Zadowolony?- powiedziałam zirytowana.
-Nawet nie wiesz jak.-odpowiedział śmiejąc się.
-A tak właściwie to co tu robisz?
-Przechodziłem obok i postanowiłem cię odwiedzić.
-Taa na pewno. A skąd masz mój adres ?
-Od Raini. Poprosiłem ją o niego, gdy byliśmy w wesołym miasteczku.-powiedział zawstydzony.
-Okej. To co cię tu tak naprawdę sprowadza?
-Nudziło mi się w domu, więc postanowiłem wpaść.
-No i nie można było tak od razu.- powiedział czochrając mu włosy.
-Wiesz co nie chcę narzekać ani nić, ale może zaprosisz mnie do środka?
-Jasne. Wchodź.- powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi.
Ross powoli wszedł i rozejrzał się po domu.
-Mieszkasz sama?- spytał zdziwiony.
-No coś ty! Jak mówiłam wcześniej moja mama jest w Afryce, tata jeszcze nie wrócił, a siostra gdzieś pojechała, pewnie na jakąś imprezę.
-Aha. To przez całą noc będziesz sama w domu? Nie będziesz się bać?
-Troszkę. Miałam zamiar zadzwonić po Raini.
-To może ja zostanę? Jak już jestem u ciebie.- powiedział podekscytowany.
-Ross nie wiem czy to najlepszy pom…- nie skończyłam bo Ross mi przerwał.
-Proszęproszęproszęproszęproszęproszęproszę-błagał Ross z miną proszącego szczeniaczka.
-No dobra, ale pod jednym warunkiem.- powiedziała stanowczo.
-Jakim?
-Nigdy więcej nie zrobisz miny smutnego szczeniacza. Jest piękna, ale nie można się jej oprzeć.- powiedziałam szczerze.
-Hmm… no dobra.- powiedział kapitulując.- Too co robimy?
-Idziemy spać.
-O nie, nie, nie. Jest dopiero 22. Może obejrzymy jakiś film?
-Oo może horror.
-Nie lubię horrorów.- powiedział szczerze Ross.
-To może obejrzymy jakąś komedie, albo Jackassów?
-Oo kocham jackassów!- krzyknął podekscytowany Ross.
 Poszłam na górę po film. Gdy wróciłam Ross rozsiadł się już na kanapie i zajadał popcorn.
-Widzę, że się rozgościłeś.
-Taa. Masz ten film ?
-Tak, ale jak się skończy idziemy spać.
-Jasne. No włączaj już go.
  Podczas filmu cały czas się śmieliśmy i wygłupialiśmy. Gdy film się skończył przypomniałam sobie, że na jutro jestem umówiona z Alex i miałam zaprosić Rossa.
-Hej Ross mam pytanie.
-Strzelaj.
-Bo wiesz przyjechali moi i Raini starzy przyjaciele z Hollywood i zastanawiałam się czy...czy nie chciał byś ich m…m…może poznać, ale zrozumiem jak nie chcesz, tylko tak pomyślałam, a z reszta nie ważne. Zapomnij.
-Nie! Ja z chęcią ich poznam.- powiedział i uśmiechnął się sympatycznie.
-Serio? Na pewno? Pewni masz coś lepszego do roboty niż siedzenie ze mną.- powiedziałam cicho.
-Naprawdę z chęcią poznam twoich znajomych. Jak się nazywają i w jakim są wieku?
-Avan i Alex. Avan ma 21 lat, a Alex 19 lat. Kiedyś chodziliśmy razem do szkoły i mieszkaliśmy naprzeciwko lecz jego rodzice dostali prace w Hollywood, więc się przeprowadzili, a teraz wrócili. Kiedyś byliśmy nierozłączni. Z Alex stracilam szybko kontakt bo od razu znalazła sobie chłopaka, ale Avanem cały czas pisaliśmy sms’y i rozmawialiśmy przez telefon, lecz on znalazł sobie Konstancję i straciliśmy kontakt. Myślę, że  po części tez wrócili tu dlatego, że Avan rozstał się z Kostancją i ni mógł na nią patrzeć bo go zdradziła. Takie są moje przypuszczenia, ale nie wiem dokładnie.
-Wiesz wydają się fajni, ale nadal nie rozumiem jednego skąd wiesz, że wrócili?
-Gdy dzisiaj szłam otworzyć sklep staranowałam jakiegoś chłopaka. Okazało się , że to był Avan. Pogadaliśmy chwilę i zapomniałam o  Sonic Boomie lecz ty do mnie zadzwoniłeś i przypomniałeś, więc wymieniliśmy się numerami i poszliśmy w różne strony.  A Alex spotkałam, gdy wracałam z wesołego miasteczka, ją też staranowałam. No i tak samo jak z Avanem pogadałam z nią chwilkę, wymieniłyśmy numerami i pożegnałyśmy.
-Aha to teraz rozumiem.- powiedział i myślałam, że coś jeszcze doda, lecz on zamknął usta i z dziwną miną zadał mi pytanie, które całkowicie mnie zaskoczyło. -Czy ty z Avanem byliście kiedyś parą?
-Ja z Avanem?! Nie! No coś ty. My się tylko przyjaźniliśmy.- powiedziałam śmiejąc się. Zobaczyłam po minie Rossa, że zrobiło mu się trochę głupi, więc przestałam się śmiać.- Może pójdziemy już spać?
-Okej. To gdzie twój pokój?
-Aha rozumiem, że wyganiasz mnie z mojego własnego pokoju.
-Nie miałem na myśli, że będziemy spać razem, ale jeśli tak to prześpię się na kanapie.- powiedział i zrobił minę smutnego szczeniaczka.
-Ross przecież mówiłam żebyś nie robił tej miny!!- krzyknęłam na niego.
-Powiedziałaś, żebym nie robił miny proszącego szczeniaczka, a to różnica.- powiedział z bananem na twarzy.
-Oj nie chwytaj mnie za słówka. I tak nie możesz ze mną spać.
-Proszęproszęproszę. Ja boję się spać sam.- powiedział ze smutną miną lecz również z ognikami śmiechu w oczach.
-Oj no dobra, ale tylko na chwilkę. Później schodzisz na dół na kanapę. Zgoda?
-Okeej.
 Poszliśmy na górę, przebraliśmy się w piżamy(Rossowi dałam koszulkę ojca) i położyliśmy do łóżka. Byłam tak  padnięta, że od razu usnęłam.


----------------------------------------------------------------------------------
Hej :*
to tak ode mnie osobiście. Jak wam się podoba mój blog? Jak ktoś ma jakieś fajne pomysły to niech pisze je do mnie na e-maila rossandlaura32@gmail.pl lub pala2610@wp.pl . Piszcie w komentarzach czy wam się podoba bo nie wiem czy mam pisać kolejne rozdziały czy zawiesić bloga. 

~PauLa

Rozdział 5


-Avan?! Boże. Nie wierze. To na prawdę ty! Co ty tu robisz, przecież wyprowadziłeś się do Hollywood. Wróciłeś na stałe? W ogóle to kiedy wróciłeś? Mam ci tak dużo do powiedzenia. - powiedziałam śmiejąc się ze szczęścia.
-Laura spokojnie bo zaraz mi tu zemdlejesz.-śmiał się.- Wróciłem. Wczoraj. Jeszcze nie wiem, ale chyba zostaje na stałe. Tak się cieszę, że cię widzę. Co u ciebie słychać? Masz może jakiego fajnego chłopaka na oku? – spytał podejrzliwie.
-Może, może, ale nie wiem czy ja też mu się podobam. Nie ważne. Mów co u ciebie słychać? Nadal jesteś z Konstancją?
-Nie. Zerwaliśmy. Widziałem jak całowała się z innym.
-Przykro mi.
-Mnie też. A co to za chłopak? Laura ty po prostu promieniejesz i muszę przyznać, że jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś.
Wymruczałam jakieś niezrozumiałe słowa i się zaczerwieniłam. Avan był moim najlepszym przyjacielem od pierwszej klasy. Zawsze uważano go za największe ciacho w szkole, każdy chciał się z nim przyjaźnić, ale on wybrał mnie i Raini. Byliśmy nierozłączni i było świetnie, lecz dwa lata temu jego rodzice dostali prace w Hollywood i musiał się przeprowadzić. Na początku pisaliśmy ze sobą i rozmawialiśmy przez telefon, ale później Avan poznał Konstancję i nasz kontakt się zerwał. Bardzo rozpaczałam po stracie przyjaciela.  Gdy tak cieszyliśmy się naszym spotkaniem zadzwonił mój telefon.
(rozmowa telefoniczna):
-Halo?-powiedziałam.
-Hej i jak tam otworzyłaś już sklep?-powiedział Ross.
-O kurczę zapomniałam. Muszę kończyć. Pa Ross.
-Czekaj, czekaj m…może się później spotkamy?
-Spoko. Too może przyjdź później do Sonic Booma i jak zamknę to gdzieś wyjdziemy?
-Ok. To pa. A jeszcze jedno. Mogę wziąć ze sobą rodzeństwo?-spytał nieśmiało.
-Jasne.-powiedziałam uśmiechają się do siebie,- To do zobaczenia.
-No to pa.
-No pa.-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Kto to ?- spytał Avan.
-Mój przyjaciel Austin. Avan chętnie bym jeszcze pogadała, ale musze iść otworzyć Sonic Booma może daj mi swój numer i później się gadamy?
-Okej.
Wymieniłam się z Avanem numerami i pobiegłam do Sonic Booma.
                                               
                                                              ***
 Szybko otworzyłam sklep i usiadłam za ladą. Przez jakieś dwie godziny był spory ruch, lecz potem zrobiło się pusto. Siedziałam tak i się nudziłam, gdy weszła do sklepu Raini.
-Zgadnij kto kupił sobie nową sukieneczkę w panterkę.- powiedziała.
-Hmm… Niech zgadnę… TY !
-Noo oczywiście, że ja, a któż by inny. – powiedziała śmiejąc się.
-Oj Raini, Raini. Wiesz co muszę ci coś powiedzieć. – zaczęłam podekscytowana.
-Co ?
-Avan wrócił do Miami.
-Że co?! Serio ?! O boże strasznie za nim tęskniłam.
-No ja też. Dał mi swój numer i ustaliliśmy, że później się zgadamy i spotkamy.
-To super.
-Wiem.- powiedziałam i przypomniałam sobie o Rossie.- A i jest jeszcze coś… - zaczęłam zawstydzona.
-Co takiego?
-Poznałam chłopaka i… i okazało się, że to Ross Lynch.
-Że co?! Ross Lynch?! Ten Ross Lynch?! Wokalista I gitarzysta zespołu R5?!
-Tak ten.-powiedziałam cicho.
-Łał. Opowiadaj wszystko po kolei. Tylko ze szczegółami. Chcę wiedzieć wszystko.
 Opowiedziałam Raini całą historię na jednym tchu.
-Łał Laura ty jednak masz farta. To kiedy oni maja tutaj przyjść?- spytała Raini.
-Nie wiem dokładnie. Powiedziałam, że po zamknięciu możemy gdzieś pójść i spytał się czy może ze sobą zabrać rodzeństwo, zgodziłam się i rozłączyłam. Więc dokładnie nie wiem. Pewnie zaraz b…- nie zdążyłam dokończy, ponieważ do sklepu wpadło rodzeństwo Lynchów i Ratliff.- No, właśnie są.- zaśmiałam się do Raini.
-O MÓJ BOŻE! TO PRZECIEŻ R5!- krzyczała Raini.
-Tak, tak. Już spokojnie Raini.- powiedziałam i zwróciłam się do nowo przybyłych gości śmiejąc się.-Sorki. Ona was uwielbia. Choć i tak nie jest tak źle. Moja siostra jest gorsza.
-Hej. Taa a długo będzie tak krzyczeć? – śmiała się Rydel.
-Już się uspokoiłam.- powiedziała Raini.
- To dobrze. – powiedziałam. – To co robimy? – zwróciłam się do przyjaciół.
-Może pójdziemy na lody.-powiedział Rocky.
-Lepiej na plaże.-krzyknął Ryland.
-A może na zakupy?- powiedziała Rydel.
-Chodźmy do kina.- zwrócił się do nas Ratliff.
-A może do wesołego miasteczka? – powiedział Riker.
-Oo dawno nie byliśmy w wesołym miasteczku. Laura co ty na to? – spytał Ross.
-Noo dobra. A może iść z nami Raini?
-Jasne.

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 4

 Nagle usłyszałam podjeżdżający pod dom samochód. Na szczęście kuchnia była już wyczyszczona.
-Już są.- krzyknęłam do chłopaków.
 Od razu przybiegli do mnie i zaczęli między sobą szeptać.
-Hej chłopaki ja tu też jestem.- powiedziałam urażona.- Ale i tak już idę. Ross czy jest tu może jakieś tylne wyjście?
-Tak przez ogród, ale Laura nie idź chłopaki i Rydel musza poznać stwórcę takiej wspaniałej piosenki. Proszę zostań – powiedział i zrobił minę proszącego szczeniaczka, której nie mogłam się oprzeć.
-No dobra, ale tylko na chwilkę bo musze iść otworzyć sklep i Raini na mnie czeka.
-A kto ot Rainni? Z resztą nie ważne. Laura …-powiedział jednak nie skończył ponieważ nagle do domu wpadło czworo chłopaków i jedna ładna dziewczyna. Patrzyłam na nich zdezorientowana, a oni nawet mnie nie zauważyli.
-Hej Ross...Hej Calum…Co tam u was… Macie żarcie…-krzyczeli jeden przez drugiego. Widziałam, że blondynka się zdenerwowała na nich i wybuchła:
-Chłopaki ciszaaa. Zachowujcie się jak ludzie! –powiedziała i zdziwiona spojrzała na mnie.
-Chłopaki zobaczcie to pewnie dziewczyn Rossa. Hej jestem Rydel, a ty ?-spytała.
-He…hej. Jestem Laura. Ross to nie mój chłopak tylko przez niego zrobiłam sobie coś z kostką. – zaśmiałam się zdenerwowana.
-Ahaa. Ile ma…- Rydel nie skończyła ponieważ chłopaki jej przerwali.
-Hej piękna jestem Rocky.
-Hej mała jestem Ryland.
-Cześć jestem Ratliff.
-Chłopaki spokój.-powiedział rozmówca Rossa.- Cześć Laura jestem Riker.- skierował się do mnie.
-Hej wam. Wiecie tak właściwie to ja już muszę iść. – powiedziałam speszona.
-Weźcie uspokójcie się. Laura poczekaj. –zwrócił się do mnie Ross.-Laura napisała super piosenkę i zgodziła się nam ją oddać. Chcecie ją usłyszeć czy nie?- powiedział.
-Jasne, że chcemy. – powiedzieli chórem.
-No to chodźcie do salonu. Laura zaśpiewasz ją nam?- spytał Ross.
-Ross wiesz, że ja się boję występować.- powiedziałam do niego cicho.
-Nie bój się. Pomogę Ci.-powiedział i się pięknie uśmiechnął.
-Okej.- powiedziałam zestresowana.
 Usiadłam do pianina, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam śpiewać:

Oh, oh, oh, oh, oh, oh, Oh, oh, oh, oh, oh, oh                        
I know it's on when I can't stop myself from watching you mo-o-o-ove                       
It's automatic, gotta have it 'cause you got that boom-da-boom-boom
When the lights come up, it's hard to hold back                                                          
So come on, let it blow 
Can you feel it?
Coming down, down, down                                  
Can you feel it?
Coming down, down, down
Move it faster, stronger, harder
Move it faster, stronger, harder 
Can you feel it?...                   

 (Can you feel it- Austin Moon fragment)


-To tylko jedna zwrotka i refren bo więcej jeszcze nie zdążyłam napisać.-powiedziałam cicho.
-Łał ta piosenka jest super.-powiedziała wstrząśnięta Rydel.
-Dzięki.
Nagle chłopacy ocknęli się i zaczęli krzyczeć jeden przez drugiego.
-Super.
-Świetna.
-Najlepsza.
-Łał to było coś.
-Dzięki wam.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Rossa.
-Mówiłem, że się im spodoba.
-Chętnie bym z wami jeszcze posiedziała, ale muszą iść otworzyć sklep.- powiedziałam i pożegnałam się z rodzeństwem Lynchów oraz z Calumem.
-Wpadnij później.- powiedziała Rydel i wymieniłyśmy się numerami telefonów.
 Gdy tak szłam i wspominałam mile miniony poranek wpadłam na pewnego chłopaka.
-Przepraszam. – wymamrotałam niezrozumiale.
-Nic się nie stało… Zaraz. Laura to naprawdę ty ? – powiedział chłopak.
Spojrzałam się na niego i nie mogłam uwierzyć, że był to on…