niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 15

Hej wam :)
 chciałam was poinformować, że rozdziały będę dodawać około co miesiąc bo inaczej nie mam czasu. Jeśli nie będzie przynajmniej 10 komentarzy, to następny rozdział się nie pojawi. Nie wiem czy ktoś jeszcze w ogóle to czyta, ale mam nadzieję, że tak.

~PauLa 

-------------------------------------------------------------

-No i teraz wyglądasz pięknie. To co, idziemy na zakupy?- spytała Ryd.
-Yyy… jasne. Czemu nie?
-Super. Może zadzwonimy po Raini i Alex?
-Spoko.- przez chwilę wahałam się z tym pytaniem, ale w końcu się odważyłam.- Ryd, a…a co słychać u Rossa? Jak on się czuję?
 Spojrzała na mnie smutno i odwróciła wzrok.
-Od waszego rozstania siedzi cały czas w pokoju. Nie wiemy już co mamy z nim zrobić. Tak zastanawiałam się, że… że może gdy już sobie wszystko przypomnisz i będziesz miała na to siły to… to odwiedziłabyś go i powiedziała, że wszystko u ciebie dobrze. On bardzo się tobą przejmuję. Tęskni. Wiesz nigdy jeszcze nie widziałam go w takim stanie. Jest załamany.
-O jejku nie wiedziałam. N…na pewno go odwiedzę.-odparłam choć widzać było, że mi nei uwierzyła.
-Laura.. przy mnie nie musisz udawać. Wiem, ż tobie również jest ciężko. Miałam tylko nadzieję, że kiedyś w końcu pogodzicie się i będziecie przyjaciółmi, bo nie mogę wyobrazić sobie życie bez waszej dwójki. – powiedziała i uścisnęła mnie mocno. – To co idziemy?
-Jasne.
                                                                ***
 Po trzech godzinach wszystkie byłyśmy już wykończone chodzeniem po sklepach i przymierzaniem różnych ubrań, więc postanowiłyśmy odpocząć w jakiejś kawiarence.
-To co może wpadniemy do mnie i obejrzymy sobie jakiś film?- spytała Ryd.
-Jasne. – odparły dziewczyny i spojrzały na mnie.
-Yy… wiecie trochę źle się czuję chyba wrócę do domu.- skłamałam, gdyż bałam się, że w domostwie Lynch’ów mogę spotkać Rossa.
-Spokojnie, pojechali na cały dzień do babci na wieś. Wróci dopiero wieczorem.-blondwłosa jakby czytając mi w myślach od razu odparła.
-Serio?
-Tak. To co idziesz z nami?
-Pewnie.- odparłam uśmiechając się od ucha do ucha.
                                                                    ***                                   
 Posiadłość Lynch’ów nic się nie zmieniła od mojego ostatniego pobytu… chyba. Przynajmniej tego, który pamiętam. Pamięć już mi powróciła, choć czasami miałam jeszcze jakieś zaniki.
 Nadal tak samo pięknie przystrzyżony żywopłot wokół wielkiej willi, kręta kamienna ścieżka prowadząca na tył posiadłości, oraz do drzwi głównych, śliczny, wielki dom górujący nad wszystkimi innymi z przeszklonym salonem.
 Gdy weszłyśmy do domu Rydel zaczęła robić przekąski, Alex i Raini kłóciły się, który obejrzeć film, a ja? Ja patrzyłam ze łzami w oczach na ścianę, która ozdobiona była masą fotografii przedstawiających rodzeństwo Lynch jak i Ratliffa. Ross, dlaczego? Dlaczego to musiało tak się skończyć? Czemu mnie nie powstrzymałeś? Dlaczego nie przyszedłeś do mnie 5 minut wcześniej? Nadal bylibyśmy razem. Uwierzyłabym ci, że ona cię zmusiła do tego pocałunku. Dlaczego? Dlaczego? – myślałam gorączkowo.
 Na szczęście do pokoju weszła Alex i przerwała moje rozmyślenia.
-Hej.- powiedziała.
-Hej.
-Wszystko okej?
-Tak. Po prostu… ciężko mi, gdy przypomnę sobie te wszystkie piękne chwile spędzone w tym domu z Lynch’ami i… i Ross’em. Tęsknię za nim i to bardzo, ale złamał mi serce. Wiem, że to nie jego wina. Wybaczyłabym mu to, że ta dziewczyna go pocałowała… ale nie mogę znieść myśli, że po tym wszystkim tak po prostu ze mną zerwał.
-Hej nie martw się. Wszystko będzie dobrze, kochanie. Masz nas. Zawsze ci pomożemy nawet w najcięższych sytuacjach. Ross… on też ci pomoże. Kocha cię, tylko… trochę się pogubił.

 Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć, więc wtuliłam isę w nią i cieszyłam się, że mam taką przyjaciółkę jak ona. Nadchodzą nowe czasy- pomyślałam sobie i ruszyłyśmy do salonu na seans.