*oczami Laury*
O nie czyżby już
mnie nie kochał? Ale…ale myślałam, że mamy jeszcze szanse.
-Too… dlaczego
tak wcześnie wróciłeś? –zapytałam przerywając niezręczną ciszę.
-Tak jakoś nie
chciało mi się tam z nimi siedzieć. A co już masz mnie dość?-spytał pół żartem,
pół serio.
-Rossie Shorze
Lynchu ja nigdy nie mam cię dość. Zawszę jesteś mi potrzebny.
-Serio?
-Tak. Przepraszam,
że przez tak długi okres cię nie odwiedzała, ale zerwałeś ze mną, więc chciała,
żebyś sobie wszystko poukładał.
-Ja też
przepraszam nie powinienem z tobą zrywać.. yyy… to znaczy zrywać przyjaźni.
-Tak, nie
powinniśmy siebie unikać. Ross wiem, że może nie będziesz chciał się już ze mną
przyjaźnić, bo postąpiłam jak głupia małolata, gdy podcięłam sobie żyły…
-Laura…- zaczął
ze smutkiem w oczach.
-Proszę nie
przerywaj mi…ale ja nie chcę kończyć naszej znajomości. Potrzebuję cię.
Strasznie. Nie umiem bez ciebie żyć. Umiesz mi wybaczyć?
-Ja tobie? Laura,
przecież to ja powinienem błagać cię o wybaczenie. To ja cię zdradziłem.
-Nie, to nie
twoja wina. Nadal boli mnie to, że z nią się całowałeś, ale wiem, że nie
chciałeś tego i od razu ją odepchnąłeś. Może nie uda nam się odbudować tego co
łączyło nas przedtem, ale mam nadzieję, że chociaż spróbujemy.
-Oczywiście, że
spróbujemy. – powiedział i przytuliliśmy się.
*oczami Rydel*
Obudził mnie
trzask drzwi , więc postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co się dzieję. Gdy
była w połowie schodów zobaczyłam Laurę i Rossa. Rozmawiali ze sobą i Laura
wyraźnie dawała mu znaki, że go kocha, ale ten w ogóle tego nie zauważał. Będę
musiała z nim poważnie porozmawiać- pomyślałam. Gdy w końcu sobie wybaczyli i
przytulili się podbiegła do nich i zaczęłam skakać w około nich ze szczęścia.
-Aaa! W końcu.
Haha wiedziałam, że mój plan wypali.- śmiałam się zadowolona.
-Rydel co ty…
zaraz jaki plan?- spytali równocześnie.
-No…
-Rydel!- znów
krzyknęli współgrając ze sobą.
-No dobra!
Wiedziałam, że Ross nie wytrzyma na farmie, więc postanowiłam zaprosić do
siebie na noc dziewczyny, a przede wszystkim ciebie Laura. Byłam pewna na 90%,
że wrócisz wieczorem lub rano, więc wszystko zaangażowałam.- zwróciłam się do
Rossa.- A ty Laura chciałam, żebyś została na noc i żebyście się spotkali i
pogodzili. Więc wszystko dokładnie sobie zaplanowałam i mój plan wypalił. O
taak. – powiedziałam nadal śmiejąc się z ich min.
-…Zapanowałaś to?
– spytał nadal niedowierzając Ross.
-Taak! Namówiłam
chłopaków, żeby nie zwracali na ciebie uwagi, żebyś wrócił do domu i udało mi
się. Oj, ale już nie ważne. Ważne, że się pogodziliście. W końcu. Tęskniłam za
wami. Tęskniłam za tym jacy jesteście, gdy jesteście razem.- powiedziawszy to
przytuliłam ich ze szczęścia.
-Nie wierze. Rydel!
Sama to wszystko wymyśliłaś?- spytała Laura.
-No ile razy mam
powtarzać, że TAK! Zrozumcie w końcu i chodźcie zjeść śniadanie. Laura co
zrobiłaś?- spytałam dziewczyny.
-O jejku NALEŚNIKI!
Zapomniałam o nich! O niee! Palą się!- zaczęła krzyczeć Marano.
-Spokojnie. Nic im
nie jest. –powiedział Ross, który zdążył już sprawdzić i zjeść jednego
naleśnika.
-Oj ty mój
braciszku. Haha.
Kocham go tak strasznie. Zawsze.
*oczami Laury*
O matko jak ja się cieszę, że Rydel to
wszystko zaplanowała. Masakra. Normalnie kocham ją za to jeszcze mocniej. Nie
wiem co bym zrobiła bez niej. Dzięki niej odzyskałam swojego najlepszego przyjaciela.
*oczami Rossa*
Zawsze mam to
zabawne uczucie. Za każdym razem gdy przechodzisz (mowa o Laurze – od aut.). To
jakbym chodził po suficie…Ej to dobry tekst do piosenki.- pomyślałem. Ach, jak
aj się cieszę, że Rydel to wszystko wykombinowała. Nie wiem jak bym się z Laura
pogodził, gdyby nie ona.
***
*parę dni
później*
*oczami
narratora*
Między Laurą i Rossem wszystko układało się wręcz
znakomicie. Spotykali się codziennie i wygłupiali razem ze znajomymi. Dzisiaj w
domu Lynch’ów siedzieli Calum, Raini, siostry Marano, Ratliff i oczywiście
Lynch’owie. Cała młodzież nudziła się, więc postanowili pograć w butelkę. Jako
pierwszy kręcił Ratliff i wypadło na Rikera, a że starszy przyjaciel wcześniej
go wkurzył, to postanowił się na nim odegrać.
-Pytanie czy
wyzwanie?- spytał z chytrym uśmiechem.
-Yy… wyzwanie.
-No to …pocałuj
Vanessę.
-No…no…Ok.
*oczami Rikera*
Nie chciałem tego robić. Vanessa była moją
najlepszą przyjaciółką, lecz musiałem. Podszedłem do niej i pocałowałem ją
lekko w usta. Odwzajemniła pocałunek. Poczułem motylki w brzuchu. Po paru
sekundach oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy na swoje miejsca. Czyżbym się
w niej zakochał? Niee. To niemożliwe. Pewnie po prostu zaburczało mi w brzuchu
z głodu. Tak. Na pewno.
Mam nadzieję, że
wypadnie na Ellingtona to się na nim odegram…ale oczywiście, że nie. Wypadło na
Rocky’ego.
-Pytanie czy
wyzwanie?
-Pytanie.
-Czy kiedykolwiek
pocałował byś Ratliffa?
-Co ?! Nie!
Fuu..- krzyknęli równocześnie Ell i Rocky.
-Dobra. Teraz
twoja kolej Rocky.
*oczami Rossa*
Gdy Rocky zakręcił
oczywiście wypadło na mnie. Wbrałem wyzwanie.
-Pocałuj Laure.
-CO ?!- krzyknęliśmy
z Laurą.
-Rocky!-
krzyknęła reszta domowników.
-No co? Nie raz
przecież już się całowali.
Spojrzałem na Laura. Była taka piękna. Czy
mogę ją pocałować? Trzeba mieć odwage. Podszedłm do niej powoli i przykucnąłem
przy niej.
-Jeżeli nie
chcesz nie musimy tego robić- powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
-Tak musimy
inaczej przeze mnie będziesz musiał usługiwać Rocky’emu , a to nie byłoby
fajne.- odwzajemniła mój uśmiech.
-Jeśli jednak
będziesz chciała zrezygnować to po prostu powiedz to przes…- nie zdążyłem
dokończyć, ponieważ Rocky zaczął nas pośpieszać.
- Wszystko dobrze
Ross. Nie martw się. – powiedziała i powolutku zaczęła się do mnie zbliżać.
Pragnąłem tej chwili od tego feralnego
wypadku. Bałem się i to bardzo. Również zacząłem się do niej pochylać. W końcu
nasze usta się spotkały. Na początku był to lekki pocałunek, lecz potem można
było wyczuć żal i cierpienie, które przeżyliśmy przez te ostatnie tygodnie.
Chciałem, żeby ta chwila jeszcze trwała, lecz Laura przerwała pocałunek i
usiadła na miejsce, wic postąpiłem tak samo. Wszyscy się na nas gapili, lecz
udawałem, że nic się nie stało. Zakręciłem butelką.
-Pytanie czy
wyzwanie?
-Wyzwanie.-
odpowiedział Rat.
Nie wiedziałem jakie wybrać. Spojrzałem na
Rikera, a ten pokazywał żebym kazał mu pocałować Ryd. Zdziwiłem się. No, ale
zadałem mu to wyzwanie.
-A…ale…jak
to?-jąkał się Ell.
-Oj no normalnie.
Podejdź i ją pocałuj.
*oczami Ratliffa*
O nie jak ją pocałuję to Ryd dowie się, że mi
się podoba i co ja mam zrobić.
-No szybciej
Rat.. chyba, że chcesz mi usługiwać.- zaśmiał się Ross.
-Chodź Rat. To tylko
pocałunek.- powiedziała Ryd.
-No ok.
Nadal nie wstawałem, więc Rydel podeszła do
mnie i złożyła na moich ustach pocałunek. Był leciutki jak wiatr, ale i tak nie
mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją mocnie, lecz jakoś się opanowałem i
odsunąłem od niej, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła.
--------------------------------------------------------------
Hej mam prośbę jeżeli kotś to czyta to błagam komentujcie. Proszę.
~PauLa