Przepraszam was, że tak długo nie pisała. Nie miałam czasu i weny. Smutna wiadomość: Następny rozdział nie będzie wcześniej niż 16 lipca. Wylatuję do Londynu sama z kuzynką i nie będę miała ani komputera( czyi gdzie pisać) ani internetu. Mam nadzieję, że mnie przez to nei opuścicie. Kocham was i całuję. Wasza:
~PauLa
---------------------------------------------------------------------
Czułam się trochę zawstydzona
siedząc z nim w mojej sali. Nie pamiętałam go. Tylko to uczucie. Czułam, że coś
nas łączyło, ale nie wiedziałam ile on dla mnie znaczył. Podobno byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi., ale zdawało mi się, że czułam do niego coś więcej. Coś
czego nie powinnam czuć do przyjaciela.
-Serio mnie pamiętasz?- spytał
cicho Ross.
-Noo… nie do końca. Czuję coś do
ciebie, ale nie pamiętam kim jesteś. Przykro mi.- nie wiedziałam czy mogę się
go o to zapytać, ale postanowiłam to zrobić.- Ross… czy wiesz dlaczego to sobie
zrobiłam?- spytałam wskazując na nadgarstki.
*oczami Ross’a*
-Yy… zrobiłaś to ponieważ… yy…-
nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Prawdę? Prawda ją zrani, ale nie
powinienem kłamać.- Zrobiłaś to przez swojego chłopaka.
-Ja mam chłopaka?- spytała
zszokowana.- To czemu go tu przy mnie nie ma?
-Bo…o…on bał spojrzeć ci się w
oczy. Wstydził się tego co zrobił. Nie chciał cie znowu zranić.
-A co on takiego zrobiła, że się
pocięłam z rozpaczy?
Nie wiedziałem czy powinienem jak mówić jakby
jej chłopakiem był ktoś inny, ale uznałem, że tak mniej ja to zrani. Gdy się
już upora z tym powiem jej prawdę- obiecałem sobie. Opowiedziałem jej całą
historie naszej miłość. Na przemian śmiała się i płakała. Gdy skończyłem
opowiadać Laura siedziała cicho. Nie odzywała się. Była tak cicho, że nawet nie
słyszałem jej oddechu. Zacząłem się martwić.
-Laura wszystko dobrze?
-Wiesz jakiś dupek zdradził mnie,
teraz jeszcze boi się spojrzeć mi w oczy i powiedzieć prawdy. Więc wnioskując z
tego nie jest dobrze. Jest beznadziejnie. Mało powiedziane. Moje życie jest
jakieś popieprzone. Nie dziwię się, dlaczego chciałam z sobą skończyć.
-To nie prawda Laura!- krzyknąłem
na cały głos płacząc.- Nigdy więcej nie wymawiaj takich słów. Nawet o tym nie
myśl. Wszyscy cię kochamy. On też cię kocha na zabój, ale boi się, że już nigdy
więcej nie dasz mu szansy. Jest załamany z tego powodu.
-To czemu ty tu stoisz zamiast
niego i go bronisz?- krzyknęła płacząc z frustracji.
-Bo on to ja!- wybuchłem.- Ja
jestem twoim chłopakiem! To wszystko przeze mnie! To moja wina, że się chciałaś
zabić!- krzyczałem zły na samego siebie.
Gdy spojrzałem na nią, płakała. Zawiodłem ją
widziałem to w jej oczach.
-To ja jestem tym dupkiem, przez
którego teraz tu jesteś.- dodałem cicho i wyszedłem z sali.
Miałem dość. Szedłem prosto przed siebie, nie
zwracając na nic uwagi. W pewnym momencie poczułem czyjąś dłoń ściskającą moje
ramie.
-Braciszku wszystko dobrze?-
spytała.
Rydel. Moja starsza siostra. Moja
deska ratunku.
-Ross to nie twój wina.- dodała.
- JAK TO NIE MOJA! To wszystko to
moja wina! Jestem jej chłopakiem powinienem ją wspierać, kochać i nigdy,
przenigdy nie dopuścić, żeby takie coś miało miejsce, Rydel! Rozumiesz?!-
krzyczałem sam nie wiedząc z jakiego powodu.
Gdy emocje już ze mnie trochę opadły zacząłem łkać.
Miałem dość siebie. Czułem do samego siebie odrazę.
-To moja wina, że chciała się
zabić.- powiedziałem cicho.- Gdyby nie ja nic takiego nie miałoby miejsca. Nie powinna
była mnie w ogóle poznać, ale ja ją tak strasznie kocham. Może to jest znak.
-Ross o co ci chodzi?- spytała
drżącym głosem Ryd.
-Może to miało miejsce dlatego,
że nie powinniśmy być razem? Może nie jesteśmy bratnimi duszami, tak jak
przypuszczałem?- pytałem sam siebie.- Może on nie powinna była mnie pokochać?
-Ross gadasz głupoty. To nie
prawda. Jesteście dla siebie stworzeni. Nic i nigdy was nie rozdzieli.
-Ryd nie rozumiesz? Bóg widocznie
chciał, żebyśmy byli z kimś innym. Dlatego ma teraz amnezje.
-Baciszku proszę skończmy temat i
wróćmy do środka. Jestem już cała mokra.
Dopiero teraz zauważyłem, że pada, a raczej
leje. Zgodziłem się z siostrą i wróciliśmy do szpitala. Wszyscy tam byli. Calum,
Raini, Avan, Alex, Rik, RyRy, Rocky, Rat, Vanessa.
Kochali Laurę tak samo jak ja, lecz nie byli w
niej zakochani. Można pokochać wiele osób- tak jak my wszyscy kochamy się nawzajem,
ale być zakochanym można tylko w jednej
osobie- swojej drugiej połowie. Osobie, dzięki której stajesz się całym sobą.
Razem stanowicie jedność- wtedy jesteście najsilniejsi i wtedy nic was nie może
rozdzielić.