Chciałam powiedzieć, że przepraszam, że minęły prawie 2 tygodnie. Nie mogę uwierzyć że jest prawie 6200 wejść. Mam nadzieję, że z moim drugim blogiem, też mi tak dobrze pójdzie.http://zawsze-wybiore-ciebie-tak-jak-ty-mnie.blogspot.com/
Całusy:*
~PauLa
--------------------------------------------------------------------
Stanąłem przed salą i myślałem co mam zrobić. Bałem się, że to przeze mnie Laura sobie to zrobiła, bałem się przeczytać tego listu, bałem się o nią. W końcu wziąłem głęboki oddech i wszedłem do sali, w której leżała Laura.
Była tak strasznie blada. Miała zabandażowaną rękę i wokół niej było
pełno urządzeń, które wydawały dziwne dźwięki. Wziąłem sobie krzesło, usiadłem
przy Laurze i chwyciłem jej rękę.
Siedziałem tak przez dłuższy czas, aż w końcu przypomniałem sobie o
mojej piosence. Wziąłem kartkę z tekstem do ręki i lekko wsunąłem ją w jej dłoń. Zdawało mi
się, że ją ścisnęła.
-Laura słyszysz mnie?-szeptałem
podekscytowany.-Laura. Jestem tu. Przy tobie. Proszę nie zostawiaj mnie samego.
Musisz żyć, musisz walczyć. Kocham Cię.- powiedziawszy to zobaczyłem, że po
policzku spływa jej łza.- Czemu płaczesz?-spytałem, lecz ona nie reagowała.
Przypomniałem sobie, że napisała do mnie list.
Powoli otworzyłem kopertę i wyjąłem ze środka zakrwawiony papier. Przeczytałem list i nie mogłem uwierzyć co
tam było napisane. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko prze ze mnie, nie mogłem
uwierzyć, że ona widziała mnie z Rikki. Te wszystkie myśli były załamujące,
lecz to nie one zraniły mnie najbardziej, zrobiło to ostatnie pięć słów listu „Żegnaj
już nie mój ukochany”. To one właśnie złamały mi serce.
-Laura ja przepraszam. Poszedłem
spotkać się z Rikki, ponieważ chciałem jej jeszcze raz powiedzieć, żeby się ode
mnie odczepiła, bo zarwaliśmy, lecz wtedy ona mnie pocałowała.-powiedziałem
szlochając.- A…ale Laura ja ją odepchnąłem. Powiedziałem, żeby się ode mnie
odczepiła. Laura… kochanie ja…ja cię kocham. Nie zdradziłbym cię nigdy.
Przepraszam, że tak to wyglądało. Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Dlatego się z
nią spotkałem, żeby łagodnie powiedzieć jej, żeby o mnie zapomniała. Proszę nie
odtrącaj mnie.
*oczami Laury*
-…proszę nie odtrącaj mnie.- gdy
Ross to powiedział to nie wytrzymałam.
Szybko się podniosłam z łóżka i
wybiegłam z sali, lecz gdy biegłam po korytarzu nie zauważyłam, że była myta
podłoga i wywróciłam się. Spadając mocno walnęłam głowom w blat. Ostatnie co
pamiętam to krzyk Rossa i straszny ból przecinający moją głowę.
*oczami Ross*
Gdy zobaczyłem, że Laura leży na
ziemi w kałuży krwi nie mogłem uwierzyć, że znów spotkało ją coś tak okropnego.
Już wystarczająco się nacierpiała. Krzyczałem do niej lecz ona nie reagowała. Lekarze
kazali się od niej odsunąć i zabrali ją.
Czekałem na lekarza, lecz nikt nie
przychodził. Musiałem z kimś porozmawiać. Postanowiłem zadzwonić do Ryd.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo? Ross?
-Hej Ryd. Dostałaś mojego sms-a?
-Jakiego sms-a?
-O boże chyba go nie wysłałem.
Laura jest w szpitalu. Podcięła sobie żyły i już chyba było dobrze, ale znowu
prze ze mnie się wywróciła i…i nie wiedzą czy ona przeżyje. Rydel rozumiesz?
Laura może umrze! Laura?! Moja ukochana Laura!- krzyknąłem do telefonu i
zacząłem łkać.
-O boże!!! Ross czekaj! Zaraz
będę braciszku!
Nie mogłem tak siedzieć i czekać. Wróciłem do
Sali Laury i wtuliłem się w poduszkę, na której spała. Pachniała jej perfumami
i pięknym szamponem, którego zawsze używała. Kochałem te zapach, przy nich
momentalnie usypiałem. Tak również było i tym razem.
„Lekarz zawołał mnie do siebie.
-Tak? I jak z Laurą?- spytałem.
-Przykro mi, ale pani Laura nie
żyje.
-Że co?! To niemożliwe!
-Po upadku, pani Laura traciła
bardzo dużo krwi i się wykrwawiła. Nie mogliśmy nic zrobić.
-To…to nie może się dziać
naprawdę.
Nagle usłyszałem głos wołający mnie z oddali
„Ross”, „Ross”. Nie wiedziałem co się dzieje. To Rydel.
Obudziłem się z krzykiem.
-Już spokojnie braciszku. Jestem
z tobą.
-Co z Laurą?
-Powinna przeżyć.
-Powinna?!
-Ta…tak, ale Ross proszę uspokój się.
Już do wszystkich zadzwoniłam. Do Trish, Deza, Avana, Alex i Van. Wszyscy już
wiedzą i zaraz przyjadą. Będziemy ją wspierać Ross. Ona PRZEŻYJE. Nie ma innej
opcji.- powiedziała stanowczo Ryd.
-Dobrze. Kocham cię Ryd.
-Ja ciebie też braciszku. Chodź
zobaczymy co z Laurą.
-Dobrze.
Wyszliśmy z sali i kierowaliśmy się w stronę
recepcji. Gdy zobaczyłem Laurę, którą wieźli w stronę…
ja mega rozdział proszę powiedz kiedy następny pliss już sie nie moge doczekać
OdpowiedzUsuńPaulina <3
Genialny.Ale mnie nastraszyłaś informacją,że Laura może umrzeć.Dobrze,że to był tylko sen.Czekam na next.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że wiozą ją na operację... :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - jest boski! Dodaj szybko next!! :)
~JulkaXD
Ty wiesz jak ja się wystraszyłam!? Dobrze, że to był sen...uff...kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńKOCHAM twojego bloga , kiedy next . ZAPRASZAM do mnie http://austinially-opowiadania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynam więc było by mi miło gdyby ktoś zajrzał i skomentował
Kurde kocham tego bloga, myślałam że zwariuje czekam niecierpliwie ns następny rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!
OdpowiedzUsuńPotrafisz wywołać emocję O__O
Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
~Twoja wierna czytelniczka
No nie mogę !!! Genialne.
OdpowiedzUsuńAdam