niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 11

Hej wam:)
 Chciałam powiedzieć, że przepraszam, że minęły prawie 2 tygodnie. Nie mogę uwierzyć że jest prawie 6200 wejść. Mam nadzieję, że z moim drugim blogiem, też mi tak dobrze pójdzie.http://zawsze-wybiore-ciebie-tak-jak-ty-mnie.blogspot.com/

Całusy:*

~PauLa
--------------------------------------------------------------------

 Stanąłem przed salą i myślałem co mam zrobić. Bałem się, że to przeze mnie Laura sobie to zrobiła, bałem się przeczytać tego listu, bałem się o nią. W końcu wziąłem głęboki oddech i wszedłem do sali, w której leżała Laura.
  Była tak strasznie blada. Miała zabandażowaną rękę i wokół niej było pełno urządzeń, które wydawały dziwne dźwięki. Wziąłem sobie krzesło, usiadłem przy Laurze i chwyciłem jej rękę.
  Siedziałem tak przez dłuższy czas, aż w końcu przypomniałem sobie o mojej piosence. Wziąłem kartkę z tekstem do ręki  i lekko wsunąłem ją w jej dłoń. Zdawało mi się, że ją ścisnęła.
-Laura słyszysz mnie?-szeptałem podekscytowany.-Laura. Jestem tu. Przy tobie. Proszę nie zostawiaj mnie samego. Musisz żyć, musisz walczyć. Kocham Cię.- powiedziawszy to zobaczyłem, że po policzku spływa jej łza.- Czemu płaczesz?-spytałem, lecz ona nie reagowała.
 Przypomniałem sobie, że napisała do mnie list. Powoli otworzyłem kopertę i wyjąłem ze środka zakrwawiony papier.  Przeczytałem list i nie mogłem uwierzyć co tam było napisane. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko prze ze mnie, nie mogłem uwierzyć, że ona widziała mnie z Rikki. Te wszystkie myśli były załamujące, lecz to nie one zraniły mnie najbardziej, zrobiło to ostatnie pięć słów listu „Żegnaj już nie mój ukochany”. To one właśnie złamały mi serce.
-Laura ja przepraszam. Poszedłem spotkać się z Rikki, ponieważ chciałem jej jeszcze raz powiedzieć, żeby się ode mnie odczepiła, bo zarwaliśmy, lecz wtedy ona mnie pocałowała.-powiedziałem szlochając.- A…ale Laura ja ją odepchnąłem. Powiedziałem, żeby się ode mnie odczepiła. Laura… kochanie ja…ja cię kocham. Nie zdradziłbym cię nigdy. Przepraszam, że tak to wyglądało. Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Dlatego się z nią spotkałem, żeby łagodnie powiedzieć jej, żeby o mnie zapomniała. Proszę nie odtrącaj mnie.

*oczami Laury*
-…proszę nie odtrącaj mnie.- gdy Ross to powiedział to nie wytrzymałam.
Szybko się podniosłam z łóżka i wybiegłam z sali, lecz gdy biegłam po korytarzu nie zauważyłam, że była myta podłoga i wywróciłam się. Spadając mocno walnęłam głowom w blat. Ostatnie co pamiętam to krzyk Rossa i straszny ból przecinający moją głowę.
*oczami Ross*
Gdy zobaczyłem, że Laura leży na ziemi w kałuży krwi nie mogłem uwierzyć, że znów spotkało ją coś tak okropnego. Już wystarczająco się nacierpiała. Krzyczałem do niej lecz ona nie reagowała. Lekarze kazali się od niej odsunąć i zabrali ją.
 Czekałem na lekarza, lecz nikt nie przychodził. Musiałem z kimś porozmawiać. Postanowiłem zadzwonić do Ryd.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo? Ross?
-Hej Ryd. Dostałaś mojego sms-a?
-Jakiego sms-a?
-O boże chyba go nie wysłałem. Laura jest w szpitalu. Podcięła sobie żyły i już chyba było dobrze, ale znowu prze ze mnie się wywróciła i…i nie wiedzą czy ona przeżyje. Rydel rozumiesz? Laura może umrze! Laura?! Moja ukochana Laura!- krzyknąłem do telefonu i zacząłem łkać.
-O boże!!! Ross czekaj! Zaraz będę braciszku!
 Nie mogłem tak siedzieć i czekać. Wróciłem do Sali Laury i wtuliłem się w poduszkę, na której spała. Pachniała jej perfumami i pięknym szamponem, którego zawsze używała. Kochałem te zapach, przy nich momentalnie usypiałem. Tak również było i tym razem.
 „Lekarz zawołał mnie do siebie.
-Tak? I jak z Laurą?- spytałem.
-Przykro mi, ale pani Laura nie żyje.
-Że co?! To niemożliwe!
-Po upadku, pani Laura traciła bardzo dużo krwi i się wykrwawiła. Nie mogliśmy nic zrobić.
-To…to nie może się dziać naprawdę.
 Nagle usłyszałem głos wołający mnie z oddali „Ross”, „Ross”. Nie wiedziałem co się dzieje. To Rydel.
 Obudziłem się z krzykiem.
-Już spokojnie braciszku. Jestem z tobą.
-Co z Laurą?
-Powinna przeżyć.
-Powinna?!
-Ta…tak, ale Ross proszę uspokój się. Już do wszystkich zadzwoniłam. Do Trish, Deza, Avana, Alex i Van. Wszyscy już wiedzą i zaraz przyjadą. Będziemy ją wspierać Ross. Ona PRZEŻYJE. Nie ma innej opcji.- powiedziała stanowczo Ryd.
-Dobrze. Kocham cię Ryd.
-Ja ciebie też braciszku. Chodź zobaczymy co z Laurą.
-Dobrze.
 Wyszliśmy z sali i kierowaliśmy się w stronę recepcji. Gdy zobaczyłem Laurę, którą wieźli w stronę…

8 komentarzy:

  1. ja mega rozdział proszę powiedz kiedy następny pliss już sie nie moge doczekać
    Paulina <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny.Ale mnie nastraszyłaś informacją,że Laura może umrzeć.Dobrze,że to był tylko sen.Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się wydaje, że wiozą ją na operację... :)
    A co do rozdziału - jest boski! Dodaj szybko next!! :)
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty wiesz jak ja się wystraszyłam!? Dobrze, że to był sen...uff...kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM twojego bloga , kiedy next . ZAPRASZAM do mnie http://austinially-opowiadania.blogspot.com
    dopiero zaczynam więc było by mi miło gdyby ktoś zajrzał i skomentował

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde kocham tego bloga, myślałam że zwariuje czekam niecierpliwie ns następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział!
    Potrafisz wywołać emocję O__O
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    ~Twoja wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie mogę !!! Genialne.

    Adam

    OdpowiedzUsuń