Dziękuję wszystkim za te ponad 5000 wejść. Nie myślałam, że aż tak dużo osób wejdzie na mojego bloga. Dziękuję wam c: W szczególności dziękuję trzem założycielom blogów: http://r5-laura-story.blogspot.com/, http://auslly-story.blogspot.com/ i http://austin-i-ally-romantyczna-historia.blogspot.com/. Dzięki waszym podglądom mojego bloga coraz więcej osób mnie czyta.
Jako, że obiecałam, że gdy będzie ponad 5000 wejść to zrobię niespodziankę, to wstawię dla was nowy rozdział.
Dziękuję wam jeszcze raz :) Miłego czytania...
~PauLa
-------------------------------------------------------------------------------
CZY TO JUŻ KONIEC ? CZY TO TAK NAPRAWDĘ SIĘ SKOŃCZY? CZY ONA UMRZE?
*oczami Rossa*
Gdy Rikki mnie pocałowała nie wiedziałem co zrobić. Po prostu stałem jak słup. W końcu oderwała się ode mnie.
- Wiedziałam, że to cię trochę ożywi. – powiedziała szyderczo.
-Odbiło Ci?! Przecież zerwaliśmy przed twoim wyjazdem! Mam teraz kogoś innego! Nie kocham cię i nigdy cię nie kochałem! Spieprzaj z mojego życia wariatko!- powiedziałem rozwścieczony i pobiegłem do samochodu, odpaliłem go i pojechałem prosto do Laury. Musiałem jej powiedzieć o Rikki, ale nie wiedziałem jak. Gdy dojechałem pod jej dom, zaparkowałem samochód i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć. Gdy tak siedziałem minęło jakieś 30 minut, więc postanowiłem po prostu wejść do niej do domu i powiedzieć wprost.
Zapukałem do drzwi, lecz nikt mi nie otworzył. Zapukałem jeszcze raz, lecz znowu nic. Gdy miałem już odchodzić lekko nacisnąłem klamkę i drzwi otworzyły się. Postanowiłem wejść. Światła w domu były pozapalane, lecz dom wydawał się opustoszały.
-Halo? Czy jest tu ktoś? Laura? Panie Marano? Vanessa?- wołałem, lecz nie usłyszałem ani jednej odpowiedzi.
Postanowiłem przeszukać dom. Na dole było pusto, więc poszedłem na górę, tam taż nie było widać ani jednej żywej duszy. Gdy już miałem wracać do domu, coś mnie podkusiło żeby zajrzeć jeszcze do pokoju Laury. Był otwarty. Obejrzałem dokładnie pokój, lecz w nim również nikogo nie było. Zauważyłem, że w toalecie Laury pali się światło, więc postanowiłem to sprawdzić. Drzwi były zamknięte na klucz. Trochę się zdziwiłem.
-Laura jesteś tam? – powiedziałem do drzwi, lecz nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Postanowiłem zadzwonić do Laury. Po drugim sygnale usłyszałem cichą melodię dochodzącą zza drzwi do toalety. Miałem złe przeczucia.
-Laura otwórz.-mówiłem błagalnie.- Proszę.- nadal nic.- Jak zaraz nie otworzysz to wywarze te drzwi.- krzyknąłem.
Nie czekając na reakcję wyważyłem kopnięciem drzwi i zamarłem. Serce przestało mi bić. Przeżyłem najgorszą chwilę swojego życia. Przede mną leżała Laura w wannie wypełnionej w większości krwią. Zacząłem płakać.
-Laura! Laura obudź się! Coś ty zrobiła do cholery! Dlaczego ty! –krzyczałem krztusząc się łzami.
Jak najszybciej wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie.
Wziąłem ukochaną na ręce i tuliłem kołysząc się.
-Nie umrzesz… ty…ty nie możesz umrzeć. Za bardzo Cię kocham. Proszę cię. Błagam nie zostawiaj mnie samego. Nie chcę bez ciebie żyć. – błagałem, lecz ona nie reagowała.
Kochałem ją ponad życie. Nie mogłem jej stracić. Wpatrywałem się w jej blada twarz, która miała mnie zaraz opuścić. Powoli przysunąłem się do niej i złożyłem delikatny pocałunek, na tych idealnych wargach. Tych wargach, które oddawały moje pocałunki, tych wargach, które teraz nie reagowały.
W końcu przyjechała karetka i zabrała Laurę do szpitala. Błagałem ich żeby zabrali mnie ze sobą. Zgodzili się. Podczas drogi do szpitala nie poszczałem ręki ukochanej. Czułem jak jej skóra powoli zaczyna się ochładzać.
Gdy dojechaliśmy do szpitala, lekarze zabrali Laurę na OJOM, a mi kazali czekać. Postanowiłem poinformować o wszystkim Trish, Deza i Ryd. Wysłałem im sms-a ponieważ nie miałem siły z nikim rozmawiać, byłem za bardzo załamany. W tym właśnie momencie umierała moja ukochana, a ja nie mogłem nic na to poradzić.
Czekając tak na lekarza napisałem dla niej piosenkę.
Call all your friends
Tell them I'm never coming back
'Cause this is the end
Pretend that you want it, don't react
The damage is done
The police are coming too slow now
I would have died
I would have loved you all my life
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
Where have you gone?
The beach is so cold in winter here
And where have I gone?
I wake in Montauk with you near
Remember the day
'Cause this is what dreams should always be
I just want to stay
I just want to keep this dream in me
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory
Wake up, it's time, little girl, wake up
All the best of what we've done is yet to come
Wake up, it's time, little girl, wake up
Just remember who I am in the morning
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory (Ryan Star “Losing Your Memory”)
Tell them I'm never coming back
'Cause this is the end
Pretend that you want it, don't react
The damage is done
The police are coming too slow now
I would have died
I would have loved you all my life
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
Where have you gone?
The beach is so cold in winter here
And where have I gone?
I wake in Montauk with you near
Remember the day
'Cause this is what dreams should always be
I just want to stay
I just want to keep this dream in me
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory
Wake up, it's time, little girl, wake up
All the best of what we've done is yet to come
Wake up, it's time, little girl, wake up
Just remember who I am in the morning
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory now
You're losing your memory (Ryan Star “Losing Your Memory”)
Kochałem ją za bardzo, żeby ją stracić.
W końcu podszedł do mnie lekarz operujący Laure.
-Czy jest pan członkiem rodziny pani Marano?- spytał.
-Jestem jej chłopakiem.
-W takim razie mam dla pana przykrą wiadomość. Laura ma jakieś 40% na to, że przeżyje. Wszystko zależy od tej nocy. Pani Marano straciła bardzo dużo krwi i jest w bardzo ciężkim stanie.
-Czy mogę ją zobaczyć?- spytałem łkając.
-Tak.- już zacząłem odchodzić, lecz mężczyzna złapał mnie za rękę.- Czy pan to Ross?
-Tak.- powiedziałem beznamiętnie.
-Laura miała przy sobie ten list. Był chyba dla pana.- mówiąc wyciągnął z fartuch zakrwawioną kopertę zaadresowaną do mnie.
-Dziękuję.-powiedziawszy to wziąłem kopertę i pobiegłem do Laury.