środa, 20 lutego 2013

Rozdzial 2


*oczami Rossa*

-Co ja zrobiłem ?! – krzyknąłem sam do siebie. Postanowiłem pobiec za nieznajomą i sprawdzić czy nic jej nie jest.

 Gdy w końcu ją dogoniłem siedziała na ziemi przy niedziałającej fontannie. Podszedłem do niej powoli.

- Hej .. przepraszam nie chciałem .. po prostu tak dziwnie zareagowałaś gdy powiedziałem, że słyszałem, że grasz, że nie wiedziałem co robię ..przepraszam ..-powiedział.

-Powtarzasz się Ross – powiedziała. Moje imię w jej ustach brzmiało inaczej.

-Jak masz na imię ? –zapytałem zaciekawiony.

-Laura .

-Czemu się tak przestraszyłaś gdy powiedziałem, że słyszałem jak grasz ? –spytałem.

-Nie przestraszyłam się … musze już iść …- powiedziała i zaczęła biec.

-Zaczekaj! – zawołałem za nią . Gdy już myślałem, że mi ucieknie on nagle potknęła się i wywróciła.

-Nic ci nie jest ? – zapytałem zaniepokojony.

-Auć .. nie wiem czy nie skręciłam sobie kostki przez te cholerne buty! Strasznie boli.. – powiedziała jęcząc.

-Zaraz ją opatrzymy.. – powiedziałem i zacząłem zdejmować jej buty a później chciałem ją podnieść, lecz ona się odsunęła.

-Spokojnie nie bój się mnie, nic ci nie zrobię … przysięgam – powiedziałem mając nadzieje, że mi zaufa.

-Dobrze – powiedziała po pewnym czasie z wahaniem w głosie.

 Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w stronę domu.

-Gdzie mieszkasz?- spytałem.

-Jakąś godzinę drogi stąd.

- To idziemy do mnie…

-Nie! Po prostu zanieś mnie do sklepu tam dzisiaj przenocuje.

-A nie może po ciebie ktoś do mnie do domu wpaść ? –powiedziałem zdziwiony.

-Nie moja mama jest w Afryce a tata w Californii. – powiedziała zasmucona.

-To przenocujesz u mnie.

-Ale… - nie pozwoliłem jej dokończyć.

-Nie ma żadnego ale … Moich rodziców nie ma będziemy sami i mój kolega Calum… a zresztą mogę powiedzieć żeby nie przychodził. – powiedziałem i uśmiechnąłem się najpiękniejszym uśmiechem jakim potrafiłem.

- No dobra …ale rano od razu odnosisz mnie do sklepu… zgoda? – powiedziała pytająco.

-Dobra.

                                                                ***

*oczami Laury*

 Gdy tak szliśmy czułam się tak bezpiecznie w jego ramionach, że zasnęłam. Obudziłam się gdy kładł mnie na fotelu na dworze, żeby otworzyć drzwi. Gdy zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się przyjacielsko.

-Już jesteśmy.- powiedział.

Wziął mnie na ręce, weszliśmy do jego domu i położył mnie na kanapie.

-Łał masz piękny dom.-powiedziałam zachwycona.

-Dzięki… pójdę po lód. Chcesz do picia lub do jedzenia? – spytał.

-Nie dziękuję.- odparłam.

 Gdy Ross wrócił z lodem, położył moją kostkę na swoich nogach i obłożył lodem.

-Przepraszam, że tak na ciebie nawrzeszczałam w sklepie… po prostu ja… ja…- zaczęłam.

-Spokojnie nie musisz mi się tłumaczyć… Tylko nie rozumiem czemu zaczęłaś uciekać gdy spytałem się czemu tak zareagowałaś gdy powiedziałem, że słyszałem jak grasz… Czy możesz mi powiedzieć ?- spytał nieśmiało.

-To dlatego, że nie lubię gdy ktoś słyszy jak gram lub śpiewam i … i boję się też występować na scenie- powiedziałam zawstydzona.

-Wiesz co? Nie masz się czego wstydzić bo świetnie grasz. Strasznie podobała mi się twoja piosenka i jakbyś może mi pozwoliła to bym ją zaśpiewał ze swoim zespołem R5? Co ty na to? – zapytał podekscytowany.

-Aaa..-powiedziałam śmiejąc się.

-Co ? – spytał zdezorientowany.

-To stąd cię kojarzę… Moja siostra was uwielbia.-powiedziałam.

-A ty nas nie lubisz? – spytał zasmucony.

-Fajne piszecie piosenki i w ogóle, ale ja was nie znam więc nie zaczynam szaleć jak moja siostra gdy tylko usłyszy coś nowego o was.- powiedziałam.

-Aha…Too… co z tą piosenką?

-Na prawdę podobała ci się?

-Tak! Była świetna! – krzyknął podekscytowany.

-Dobra… możesz ja sobie wziąć. –powiedziałam i zaczęłam się śmiać.

-Dzięki, dzięki. – zaczął skakać i przytulił mnie.

-Ross.. moja kostka!- krzyknęłam z bólu.

-Ojć przepraszam cię bardzo… nie chciałem.

-Już dobrze. – powiedziałam i ziewnęłam. Byłam wyczerpana.

-Pewnie jesteś zmęczona. Zaniosę cię na górę. – podszedł i wziął mnie w ramiona.

Gdy wspięliśmy się po schodach Ross zaprowadził mnie do pokoju.

-Możesz spać u mnie… a ja pójdę na dół. – zaproponował.

-Może ja będę spać na dole to twój pokój… - powiedziałam.

-Nie ma mowy … to przeze mnie skręciłaś kostkę. – zaprotestował.-Rozgość się, a ja w tym czasie poszukam czegoś w czym mogłabyś spać.

-Ok.- powiedziałam i usiadłam na łóżku.

Ross miał wielkie wodne łóżko na samym środku pokoju i cały pokój był poozdabiany różnymi rzeczami związanymi z R5.Zaóważyłam, że Ross wyszedł z garderoby i przygląda mi się.

-Co? – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.

-Nie nic.-powiedział zawstydzony, podszedł i dał mi koszulkę.- Trzymaj tam masz toaletę… jak by coś ci było trzeba to krzycz… pójdę się przebrać i zaraz wrócę dobrze? – zapytał.

-Ok.-powiedziałam i zaczęłam człapać do łazienki.

Gdy założyłam koszulkę Rossa czułam na niej jego zapach. Wtuliłam się w nią. Nagle usłyszałam, że ktoś jest w pokoju. Pewnie Ross już wrócił- pomyślałam i wyszłam z toalety. Gdy wyszłam stał tam pięknie wyrzeźbiony Ross bez koszulki uśmiechający się do mnie.

                                                              ***

*oczami Rossa*

 Gdy wyszła z toalety w mojej koszulce uśmiechnąłem się z zachwytu. Otrząsnąłem się gdy zobaczyłem, że coś do mnie mówi.

-Co? – spytałem.

-Pytałam czy pomożesz mi dojść do łóżka…- zrobiła wyczekującą minę.

-Tak, tak jasne.- powiedziałem i podbiegłem. Wziąłem ją na ręce i ułożyłem w łóżku.

-Dziękuję.- powiedziała cicho.

-Proszę- odparłem nie odsuwając się. Gdy już chciałem ja pocałować usłyszałem, że ktoś puka do głównych drzwi.

-Zaraz wracam. – powiedziałem i wybiegłem.

Szybko zbiegłem po schodach i dopadłem drzwi. Jak na złość nie chciały się otworzyć. Gdy już je otworzyłem stał tam Calum.

-Siemka co się z tobą działo… Gdzie się podziałeś czkałem, ale ciebie nie było.- powiedział wkurzony.

-Sorki… poznałem fajną dziewczynę, a później skręciła kostkę i teraz jest u góry. Czy mógłbyś dzisiaj spać u siebie w domu ?

-Jasne! To o której jutro mogę wpaść? – spytał.

-No… zadzwonię do ciebie, okej?

-Dobra, to do jutra.

-Paa.

 Szybko zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do Laury.
-Hej, sorki to był Calum…-przerwałem bo zobaczyłem, że usnęła. Była piękna. Gdy podszedłem i chciałem ją przykryć ona chwyciła mnie za ramie i poprosiła przez sen żebym się z nią położył. Gdy już się ułożyłem, położyła głowę na mój tors i objęła mnie. Pachniała przecudnie. Było mi tak błogo, że usnąłem.

3 komentarze:

  1. omg !!!!!! To TAAAAAAAKIE słodkie !!!!! GENIALNE !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Od razu mi się spodobało 😊 Masz talent dziewczyno !😉

    OdpowiedzUsuń