niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 17

*oczami Laury*
O nie czyżby już mnie nie kochał? Ale…ale myślałam, że mamy jeszcze szanse.
-Too… dlaczego tak wcześnie wróciłeś? –zapytałam przerywając niezręczną ciszę.
-Tak jakoś nie chciało mi się tam z nimi siedzieć. A co już masz mnie dość?-spytał pół żartem, pół serio.
-Rossie Shorze Lynchu ja nigdy nie mam cię dość. Zawszę jesteś mi potrzebny.
-Serio?
-Tak. Przepraszam, że przez tak długi okres cię nie odwiedzała, ale zerwałeś ze mną, więc chciała, żebyś sobie wszystko poukładał.
-Ja też przepraszam nie powinienem z tobą zrywać.. yyy… to znaczy zrywać przyjaźni.
-Tak, nie powinniśmy siebie unikać. Ross wiem, że może nie będziesz chciał się już ze mną przyjaźnić, bo postąpiłam jak głupia małolata, gdy podcięłam sobie żyły…
-Laura…- zaczął ze smutkiem w oczach.
-Proszę nie przerywaj mi…ale ja nie chcę kończyć naszej znajomości. Potrzebuję cię. Strasznie. Nie umiem bez ciebie żyć. Umiesz mi wybaczyć?
-Ja tobie? Laura, przecież to ja powinienem błagać cię o wybaczenie. To ja cię zdradziłem.
-Nie, to nie twoja wina. Nadal boli mnie to, że z nią się całowałeś, ale wiem, że nie chciałeś tego i od razu ją odepchnąłeś. Może nie uda nam się odbudować tego co łączyło nas przedtem, ale mam nadzieję, że chociaż spróbujemy.
-Oczywiście, że spróbujemy. – powiedział i przytuliliśmy się.
*oczami Rydel*
Obudził mnie trzask drzwi , więc postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co się dzieję. Gdy była w połowie schodów zobaczyłam Laurę i Rossa. Rozmawiali ze sobą i Laura wyraźnie dawała mu znaki, że go kocha, ale ten w ogóle tego nie zauważał. Będę musiała z nim poważnie porozmawiać- pomyślałam. Gdy w końcu sobie wybaczyli i przytulili się podbiegła do nich i zaczęłam skakać w około nich ze szczęścia.
-Aaa! W końcu. Haha wiedziałam, że mój plan wypali.- śmiałam się zadowolona.
-Rydel co ty… zaraz jaki plan?- spytali równocześnie.
-No…
-Rydel!- znów krzyknęli współgrając ze sobą.
-No dobra! Wiedziałam, że Ross nie wytrzyma na farmie, więc postanowiłam zaprosić do siebie na noc dziewczyny, a przede wszystkim ciebie Laura. Byłam pewna na 90%, że wrócisz wieczorem lub rano, więc wszystko zaangażowałam.- zwróciłam się do Rossa.- A ty Laura chciałam, żebyś została na noc i żebyście się spotkali i pogodzili. Więc wszystko dokładnie sobie zaplanowałam i mój plan wypalił. O taak. – powiedziałam nadal śmiejąc się z ich min.   
-…Zapanowałaś to? – spytał nadal niedowierzając Ross.
-Taak! Namówiłam chłopaków, żeby nie zwracali na ciebie uwagi, żebyś wrócił do domu i udało mi się. Oj, ale już nie ważne. Ważne, że się pogodziliście. W końcu. Tęskniłam za wami. Tęskniłam za tym jacy jesteście, gdy jesteście razem.- powiedziawszy to przytuliłam ich ze szczęścia.
-Nie wierze. Rydel! Sama to wszystko wymyśliłaś?- spytała Laura.
-No ile razy mam powtarzać, że TAK! Zrozumcie w końcu i chodźcie zjeść śniadanie. Laura co zrobiłaś?- spytałam dziewczyny.
-O jejku NALEŚNIKI! Zapomniałam o nich! O niee! Palą się!- zaczęła krzyczeć Marano.
-Spokojnie. Nic im nie jest. –powiedział Ross, który zdążył już sprawdzić i zjeść jednego naleśnika.
-Oj ty mój braciszku. Haha.
 Kocham go tak strasznie. Zawsze.
*oczami Laury*
 O matko jak ja się cieszę, że Rydel to wszystko zaplanowała. Masakra. Normalnie kocham ją za to jeszcze mocniej. Nie wiem co bym zrobiła bez niej. Dzięki niej odzyskałam swojego najlepszego przyjaciela.
*oczami Rossa*
Zawsze mam to zabawne uczucie. Za każdym razem gdy przechodzisz (mowa o Laurze – od aut.). To jakbym chodził po suficie…Ej to dobry tekst do piosenki.- pomyślałem. Ach, jak aj się cieszę, że Rydel to wszystko wykombinowała. Nie wiem jak bym się z Laura pogodził, gdyby nie ona.
***
*parę dni później*
*oczami narratora*
 Między Laurą i Rossem wszystko układało się wręcz znakomicie. Spotykali się codziennie i wygłupiali razem ze znajomymi. Dzisiaj w domu Lynch’ów siedzieli Calum, Raini, siostry Marano, Ratliff i oczywiście Lynch’owie. Cała młodzież nudziła się, więc postanowili pograć w butelkę. Jako pierwszy kręcił Ratliff i wypadło na Rikera, a że starszy przyjaciel wcześniej go wkurzył, to postanowił się na nim odegrać.
-Pytanie czy wyzwanie?- spytał z chytrym uśmiechem.
-Yy… wyzwanie.
-No to …pocałuj Vanessę.
-No…no…Ok.
*oczami Rikera*
 Nie chciałem tego robić. Vanessa była moją najlepszą przyjaciółką, lecz musiałem. Podszedłem do niej i pocałowałem ją lekko w usta. Odwzajemniła pocałunek. Poczułem motylki w brzuchu. Po paru sekundach oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy na swoje miejsca. Czyżbym się w niej zakochał? Niee. To niemożliwe. Pewnie po prostu zaburczało mi w brzuchu z głodu. Tak. Na pewno.
Mam nadzieję, że wypadnie na Ellingtona to się na nim odegram…ale oczywiście, że nie. Wypadło na Rocky’ego.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Czy kiedykolwiek pocałował byś Ratliffa?
-Co ?! Nie! Fuu..- krzyknęli równocześnie Ell i Rocky.
-Dobra. Teraz twoja kolej Rocky.
*oczami Rossa*
Gdy Rocky zakręcił oczywiście wypadło na mnie. Wbrałem wyzwanie.
-Pocałuj Laure.
-CO ?!- krzyknęliśmy z Laurą.
-Rocky!- krzyknęła reszta domowników.
-No co? Nie raz przecież już się całowali.
 Spojrzałem na Laura. Była taka piękna. Czy mogę ją pocałować? Trzeba mieć odwage. Podszedłm do niej powoli i przykucnąłem przy niej.
-Jeżeli nie chcesz nie musimy tego robić- powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
-Tak musimy inaczej przeze mnie będziesz musiał usługiwać Rocky’emu , a to nie byłoby fajne.- odwzajemniła mój uśmiech.
-Jeśli jednak będziesz chciała zrezygnować to po prostu powiedz to przes…- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ Rocky zaczął nas pośpieszać.
- Wszystko dobrze Ross. Nie martw się. – powiedziała i powolutku zaczęła się do mnie zbliżać.
 Pragnąłem tej chwili od tego feralnego wypadku. Bałem się i to bardzo. Również zacząłem się do niej pochylać. W końcu nasze usta się spotkały. Na początku był to lekki pocałunek, lecz potem można było wyczuć żal i cierpienie, które przeżyliśmy przez te ostatnie tygodnie. Chciałem, żeby ta chwila jeszcze trwała, lecz Laura przerwała pocałunek i usiadła na miejsce, wic postąpiłem tak samo. Wszyscy się na nas gapili, lecz udawałem, że nic się nie stało. Zakręciłem butelką.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.- odpowiedział Rat.
 Nie wiedziałem jakie wybrać. Spojrzałem na Rikera, a ten pokazywał żebym kazał mu pocałować Ryd. Zdziwiłem się. No, ale zadałem mu to wyzwanie.
-A…ale…jak to?-jąkał się Ell.
-Oj no normalnie. Podejdź i ją pocałuj.
*oczami Ratliffa*
 O nie jak ją pocałuję to Ryd dowie się, że mi się podoba i co ja mam zrobić.
-No szybciej Rat.. chyba, że chcesz mi usługiwać.- zaśmiał się Ross.
-Chodź Rat. To tylko pocałunek.- powiedziała Ryd.
-No ok.

  Nadal nie wstawałem, więc Rydel podeszła do mnie i złożyła na moich ustach pocałunek. Był leciutki jak wiatr, ale i tak nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją mocnie, lecz jakoś się opanowałem i odsunąłem od niej, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła. 
--------------------------------------------------------------
Hej mam prośbę jeżeli kotś to czyta to błagam komentujcie. Proszę. 
~PauLa

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 16


 Gdy skończyłyśmy oglądać zaczynało robić się już ciemno. W między czasie rodzice zadzwonili do Ryd i oznajmili, że jednak zostają dzisiejszej nocy na wsi, więc może zaprosić koleżanki do domu na noc. Bardzo się ucieszyłyśmy. Obejrzałyśmy jeszcze jakiś film i postanowiłyśmy, że pójdziemy spać.
-To jak będziemy spały?- spytała Alex.
-To może ty i Raini pójdziecie do gościnnego, Laura pójdzie do mnie, a ja do Rossa?- spytała jasnowłosa.
-Nie. Nie musisz się specjalnie dla mnie przenosić. Mogę spać u Rossa. W końcu kiedyś już tam spałam. – uśmiechnęłam się lekko.
-Jesteś pewna?- spytała.
-Tak. To tylko pokój.
-No dobra to do jutra.
 Przytuliłyśmy się wszystkie na dobranoc i poszłyśmy do pokoi. Trochę bałam się wejść do pokoju Rossa. Tak dawno mnie tu nie było. Raz kozie śmierć. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam pokój. Był w nim straszny bałagan. Podobnie jak w moim. Postanowiłam, że rano tu posprzątam. Zdjęłam z siebie ciuchy i wyjęłam z szuflady czystą koszulkę Rossa. Byłam tak padnięta, że usnęłam w mgnieniu oka.
                                                              ***
 Gdy się obudziłam i przypomniałam sobie, że śpię w pokoju Rossa- uśmiechnęłam się smutno. Nadal go kochałam. Wiem, że to wszystko wina tej…jak jej tam…yyy…Riki? No mniejsza o to … Nie chciałam, żeby to się skończyło. Gdyby nie ona nadal byśmy byli razem. Wiem, że to jej wina, ale czuję się za to odpowiedzialna. Po co od razu cięłam sobie żyły ?! Wtedy tak strasznie mnie to bolało, że Ross całował się z inną, że nawet nie pomyślałam o takim zwrocie akcji. No, ale co się stało to się nie odstanie. Wstałam więc i zaczęłam sprzątać w pokoju Rossa. Był tu straszny bajzel. Gdy dziewczyny jeszcze spały pomyślałam, że chociaż umyję zęby, bo później mogę się nie dostać do toalety tak szybko.
 Gdy lekko się ogarnęłam i posprzątałam pokój Rossa, postanowiłam zrobić nam śniadanie.
 Naleśniki już się smażyły, gdy usłyszałam szczęk otwierających się drzwi. Zdziwiłam się. Pomyślałam, że może któraś z dziewczyn wstała wcześniej i poszła do domu po czyste rzeczy. Wyszłam więc z kuchni i aż mnie zatkało, gdy przed sobą zobaczyłam osobę, której w ogóle się nie spodziewałam.
                                                                  ***
*oczami Rossa*
 Nie chciało mi się siedzieć z rodzicami na tej głupiej farmie, wiec postanowiłem wrócić do domu. Późno wyjechałem, więc wcześnie rano dojechałem do domu. Droga ciągnęła mi się niezmiernie. Myślałem już, że nie dojadę, ale jakoś udało mi się. Zmęczony wyszedłem z samochodu i poszedłem do domu. Gdy otworzyłem drzwi usłyszałem jakiś ruch w kuchni. Nagle wyłoniła się z niej drobna dziewczyna z brązowymi włosami.
-L..Laura?
- spytałem zdziwiony myśląc, że mam omamy ze zmęczenia.
-Hej Ross. Yy… Co tam u ciebie słychać?- spytała lekko..hmm.. zestresowana?
-Yy.. yy… no.. może być, ale… ale co ty tutaj robisz?
 Dopiero teraz zauważyłem, że ma ona na sobie moją ulubioną koszulkę. Zdziwiłem się. Co ona tu robi? I jeszcze ma na sobie moją koszulkę? Dziwne.
-Wisz.. Rydel mnie zaprosiła, więc przyszłam z dziewczynami i gdy dowiedziała się, że nie wracacie postanowiłyśmy, że zostaniemy na noc. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci , że spałam w twojej koszulce? Nie chciałam pożyczać od Ryd żadnej piżamy, bo dostałabym jakieś różowe coś. I… mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz, ponieważ nie miałam co robić, więc poukładałam ci trochę w pokoju.
-Zaraz… co ty w ogóle robiłaś w moim pokoju? – spytałem zdziwiony. Nie to, żebym miał coś przeciwko, ale się nieźle zdziwiłem.
-Yy.. no wiesz.. Rydel nie miała mnie gdzie położyć, więc poszłam do ciebie do pokoju. Mam nadzieję, że wszystko w porządku?
-Taak. Tylko.. tak dawno cię nie widziałem. Co u ciebie słychać? Wspomnienia powoli wracają?
-Tak właściwie to pamiętam już WSZYSTKO.
-Aha.
-Noo.. a u ciebie? Jak ci się układa? Poznałeś kogoś?
-Nie. Nie poznałem nikogo, a ty?
-Ja też nie. Czekam na TEGO CHŁOPAKA, ale chyba nic z tego nie wyjdzie.
-Oo.- odparłem zasmucony. Znalazła już sobie kogoś innego.

 A ja miałem nadzieję, że wszystko między nami może wrócić do normy… no, ale chyba się myliłem..